środa, 10 grudnia 2014

Rozdział 2

Lekkie przebłyski światła. Nic. Moje powieki próbują się otworzyć lecz moje wysiłki idą na marne. Po jakimś czasie wiedzę wszystko jak przez mgłę. Nie musiałam długo czekać aż odzyskam całkowicie wzrok. Nie wiedziałam gdzie jestem. Próbowałam coś z siebie wydusić, lecz nie umiala bo wszystko mie strasznie bolało. Po mojej dłuższej obserwacji zorientowałam się że jestem w karetce,ale co ją tu robię to nie wiem. Nade mną stało wielu lekarzy i coś mówili do siebie. Na końcu karetki zauważyłam jakąś postać, był to chłopak. Nie umialam go rozpoznać, gdyż miał opuszczona głowę i patrzył na ziemię. Próbowałam przypomnieć sobie co się wydarzyło i dlaczego tutaj jestem ale moje myśli zapraszali lekarze, którzy przeklinali korki na drodze.  Mój wzrok wędrował ku chłopakowi. Zastanawiałam się kto to może być.
Jechaliśmy jeszcze jakąś chwilę. Karetka się zarzymała. Lekarze na noszach wyciągają mnie z powodu, a chłopak nadal na mnie nie spojrzał. Dlaczego ?
- Szybko na oddział operacyjny. Dziewczyna miała wypadek i straciła bardzo dużo krwi.- słyszałam jak krzyczał lekarz.
Później to widzialam lekarzy, pielęgniarki i nagle nic. Ciemnosci!
    Rażące światło. Powoli z osłabieniem otwieram oczy.
- Gdzie ja jestem ??
- On Ana. Nareszcie się obudziłaś.
- Co ja tu robię ?- teraz to już widziałam wszystko dokładnie.
Nade mną stała mama, lekarz i Thomas. Och nie co on tu do cholery robi?
- No panienko. Miała pani dużo szczęścia w wypadku. Następnym razem proszę patrzeć na drogę czy coś nie jedzie a później przechodzić. Zaczynałam sobie wszystko przypominać. Thomas, pocałunek, chłopaki, samochód. Bez kontroli poptrzylam w stronę Thomasa.- Gdyby nie pani chlopak moglo by sie to gorzej skonczyc.
Chlopak ! Jaki chlopak? Najchetniej uderzylabym go w twarz. Narazie nie mam tyle sily. Ale puzniej sie z nim policze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz